Skrzywdziłem niewinnego człowieka.
Dla zysku, marna to pociecha.
Zrobiłem to, dla kilku marnych groszy.
Rozpacz i wstyd w sobie noszę.
Niewinne oszustwo, małe niedomówienie.
Nie ważne co, do końca będę nosić brzemię.
Mała szkodliwość złego czynu.
Przecież nie skończy się więzieniem.
Czara goryczy, kołysze się w naczyniu.
Wyryte w mych oczach ofiary smutne spojrzenie.
Będzie mnie prześladować, do końca na zawsze.
Zbrodni wspomnienie, niby małe przewinienie.
Choć bym miliony wydał na msze.
Ten uczynek nie pójdzie w zapomnienie.
Teraz już tylko jedną mogę wybrać drogę.
I tak już przeklęty.
Co zmienić mogę.
Choć w duszy rozdarty, w sercu pocięty.
Będę krzywdzić ludzi.
Niewinnym, sposobem.
Nim ofiara się zbudzi.
Ja już zrobiłem co mogłem.
Jestem nie wzruszony, bo los swój już znam.
Czekają Cię lata niewolniczej posługi.
Choć widzę smutek, pomóc nie zdołam.
Musisz spłacić procenty i wszystkie długi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz